W Kosta­ry­ce uda­ło nam się spę­dzić 12dni w domach miesz­kań­ców Kosta­ry­ki. W zasa­dzie wszę­dzie byli­śmy przyj­mo­wa­ni nie­spo­ty­ka­nie gościn­nie, a miesz­kań­cy potra­fi­li poświę­cić nam wię­cej niż swo­je przy­sło­wio­we 5minut.

Przy­go­dę w Kosta­ry­ce roz­po­czę­li­śmy od spo­tka­nia z kobie­tą, któ­ra od 30lat miesz­ka w Kosta­ry­ce i zaj­mu­je się publi­ka­cją bar­dzo poczyt­ne­go pisma dla mło­dych matek. W związ­ku z wypusz­cza­niem na rynek spe­cjal­ne­go wyda­nia była strasz­nie zaję­ta, nie mogła poświę­cić nam zbyt wie­le cza­su, a mówiąc szcze­rzy pra­wie w ogó­le nam go nie poświę­ci­ła. Nie uda­ło się nam rów­nież zro­bić pamiąt­ko­we­go zdję­cia. Poni­żej zamiesz­czam jedy­nie zdję­cie z jej kuch­ni, dom wszak­że mia­ła bar­dzo ład­ny i wyjąt­ko­wo prze­stron­ny jak na kosta­ry­kań­skie warun­ki. Spa­li­śmy w spo­koj­nej dziel­ni­cy przy Boule­vard de Rohrmoser.

Pierwszy poranek w domu Kostarykańskiej rodziny
Pierw­szy pora­nek w domu Kosta­ry­kań­skiej rodziny

W samym San Jose mie­li­śmy przy­jem­ność noco­wać jesz­cze u dwóch rodzin, obie ugo­ści­ły nas rów­nie dobrze. Kosta­ry­kań­ska kuch­nia oraz miło spę­dzo­ny czas zaowo­co­wał dobry­mi przyjaźniami.

Kolacja z mieszkanka Kostaryki
Kola­cja z miesz­kan­ka Kostaryki
Obiad z wielodzietną rodziną z Kostaryki
Obiad z wie­lo­dziet­ną rodzi­ną z Kostaryki

Co wię­cej dwie miesz­kan­ki Kosta­ry­ki posta­no­wi­ły rów­nież spę­dzić z nami tro­chę cza­su i jed­na z nich poka­za­ła nam pereł­ki San Jose, a dru­ga pięk­nie ugo­ści­ła, poka­zu­jąc przy oka­zji Here­dię oraz plan­ta­cje kawy.

Zwiedzanie San Jose z mieszkanką Kostaryki
Zwie­dza­nie San Jose z miesz­kan­ką Kostaryki

 

Obiadek w gościnie u Kostarykańskiej znajomej
Obia­dek w gości­nie u Kosta­ry­kań­skiej znajomej

Oprócz San Jose i oko­lic uda­ło nam się rów­nież miło spę­dzić czas i prze­no­co­wać w Mon­te­ver­de u mał­żeń­stwa — kobie­ta była z Nika­ra­gui, a męż­czy­zna z Kostaryki.

Nocleg w domu mieszkańców Monteverde
Noc­leg w domu miesz­kań­ców Monteverde

Ostat­nia rodzi­na, to praw­dzi­wa pereł­ka. Car­los przy­gar­nął nas do sie­bie na gra­ni­cy Pana­ma — Kosta­ry­ka, kie­dy to nasz tak­sów­karz (wyjąt­ko­wo wylu­zo­wa­ny czło­wiek) nie zdą­żył na czas i wszyst­kie biu­ra na gra­ni­cy były już poza­my­ka­ne, zarów­no po stro­nie Kosta­ry­ki, jak i Panamy.

Obiad z mieszkańcami Kostaryki w Bribri
Obiad z miesz­kań­ca­mi Kosta­ry­ki w Bribri

 

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »
Zapisz się do naszego newslettera
Chcesz być na bieżąco? Wpisz poniżej swój email i dostawaj jako pierwszy informacje o naszych wpisach!
Szanujemy Twoją prywatność